Każdy nauczyciel potwierdzi, że młodzież używa swojego slangu, który ciągle się zmienia. Niektórzy potrafią zacytować konkretne słowa. Nie wszyscy jednak umieją podać ich znaczenie. Drogi Nauczycielu, koniecznie zapisuj te wyrażenia i sprawdzaj co oznaczają (np. w Miejskim słowniku slangu i mowy potocznej – www.miejski.pl).
Slang u nauczyciela
Generalnie nie chodzi o to, żeby wprowadzić je do swojego języka i szpanować na lekcji, ale po prostu, żeby zrozumieć swoich uczniów. A może jednak używać slangu? Powiem szczerze, że ja się nim trochę zaraziłam i czasem jakieś słówko się przewinie. Jest to jednak naturalna kolej rzeczy. Z całą pewnością nie można się nauczyć danego słowa i nagle zacząć go używać. Uczniowie od razu wyczują ściemę. Prosta zasada: Jak mówisz na co dzień, tak mów na lekcji. Co innego jeśli ktoś powie znane hasło, a Ty go dokończysz, wtedy wyjdziesz na belfra „na czasie”. A czy to będzie przypadek? „Nie sądzę” 😉
Czego nie mówić?
Na koniec lista wyrażeń, które odeszły do lamusa: „odejść do lamusa”, „klawo”,” kiblować”, „w dechę”, „w pytę”, „w porzo”, „dozo” („nara” jest nadal aktualne 🙂 ). Nie ma też kaset ze studniówki i magnetofonów. No i z całą pewnością nie „stawiamy pały”, a człowiek nie ma „członków” ciała, ale ręce i nogi.
Narka! 😉